poniedziałek, 31 marca 2014

„Cienie w mroku”, Michelle Paver – recenzja.





Cienie w mroku”, Michelle Paver – recenzja


Wydawnictwo b, Warszawa 2010


   Jest rok 1937. Pięć osób Algie, Hugo, Teddy, Gus i Jack wyrusza na roczną wyprawę na Spitsbergen. Cele wyprawy są dwa: pierwszy „to prowadzenie badań biologicznych, geologicznych i dynamiki lodu na Dalekiej Północy”, a drugi cel to „prowadzenie obserwacji meteorologicznych i przesyłanie wyników trzy razy na dobę przez rok do rządowego centrum meteorologicznego”. Drugi cel zapewnia finansowanie całego przedsięwzięcia przez Admiralicję i Ministerstwo Wojny. Ambitne plany jednak ulegają zmianie i po pewnym czasie z pięciu osób na Spitsbergenie zostaje tylko Jack. Miejsce wybrane na pierwsze obozowisko okazuje się nawiedzone przez ducha, który wiele lat wcześniej został tutaj brutalnie zamordowany.

     Książka została napisana w formie dziennika, w którym Jack (główny bohater) robi notatki z każdego dnia wyprawy. W książce pełno jest opisów przyrody i pogody. Nie brakuje opisów żmudnej i nudnej codzienności, która nie omija żadnego z podróżników na tak długiej wyprawie. Epizody z nawiedzeniami, wywołują u bohatera dokładnie opisane stany emocjonalne. Książkę czyta się dobrze. Jest napisana w taki sposób, że przydługawe niekiedy opisy nie nudzą.

     Uważam, że książkę warto przeczytać, jeśli ktoś lubi tego typu literaturę, przyrodę, podróże i wyprawy. Wątek związany z nawiedzeniem, chociaż istotny, nie dominuje aż tak bardzo w całej książce. Owszem, nie da się go pominąć ani nie zauważyć, gdyż stanowi niejako oś samej opowieści, nie jest jednak uciążliwy. Nie jest to horror, w którym trup ściele się gęsto.

     Pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz