Przeczytałem
Dzienniki Kurta Cobaina z wielkim zainteresowaniem. Książka ma
czarną okładkę, format A4. Na okładce mamy oko Kurta, a pod nim
czerwonymi napisami (kurwa, szkoda, że nie krwistą czerwienią)
namalowane napisy „Kurt Cobain. Dzienniki.”. Z boku napis NIRVANA
(biały niestety). Książka gruba nie jest. Co mi się podoba ? To,
że w środku, oprócz przekładu, mamy załączone kopie zapisków
Kurta. Przez jakiś czas próbowałem zweryfikować poprawność
przekładu, ale mój angielski za bardzo na to nie pozwala, więc
dałem dupie spokój. Skupiłem się na tym, co jest napisane i jak
patrzył na świat. I spodobało mi się to, co przeczytałem. Nie
był aż tak pokręcony, jak początkowo myślałem. Owszem, musiałem
oddzielić swoje wyobrażenie, o Nim, muzyce NIRVANY, wszystkim, co
do tej pory o tym człowieku wyczytałem, od tego co czytałem, ale
było warto...
Kurt uważał, w
skrócie ujmując Jego filozofię, że system można rozpieprzyć
tylko od wewnątrz i bardzo chciał rozjebać system. To się czuje,
kiedy czyta się te dzienniki. Jeden z moich nielicznych Przyjaciół
również usilnie próbuje rozjebać system, ale ponieważ nie wiem,
co ma na myśli pod pojęciem „system” trudno mi się z tą
koncepcją identyfikować. Poglądy Cobaina wyrażone w Jego własnych
dziennikach, Jego własnymi słowami, są dla mnie jasne !
Uważam, że książkę
warto przeczytać i gorąco polecam ją każdemu, kto lubi Nirvanę,
muzykę i wszystkim, którzy lubią tego typu literaturę. Tym,
którzy nie lubią też polecam, może zmienią zdanie. :)
Ale jest to tylko taki bardziej dziennik, czy biografia również? :)
OdpowiedzUsuńNie używaj raczej w recenzjach przekleństw, ani wulgaryzmów. Od razu zniechęca do dalszego pisania... Nie przepadam za biografiami. :)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com